E-commerce straci przez korki TIR-ów?
- Koniec roku to czas żniw dla wartej już 8,5 mld euro branży e-commerce w Polsce.
- Oprócz sprawnie działającego systemu sprzedaży online, najważniejsze dla firm z sektora jest w tym czasie utrzymanie pełnej sprawności centrów dystrybucji.
- Zakłócić ją mogą nawet z pozoru drobne problemy: korek TIR-ów przy magazynie, chwilowy zanik energii, awaria bramy czy… uderzenie pioruna.
Polski rynek e-commerce rozwija się bardzo dynamicznie. Według prognoz Statista Digital Market Outlook branża zakończy bieżący rok z 18,2 mln klientów i rekordowymi przychodami ze sprzedaży na poziomie 8,5 mld euro. Duża część obrotu działających w sektorze firm przypada na koniec roku. To dzięki takim sprzedażowym wydarzeniom jak: Black Friday, Cyber Monday czy świąteczny boom prezentowy.
- Liczba zamówień wzrasta już w październiku, by apogeum osiągnąć w listopadzie i oczywiście grudniu. Niektóre firmy e-commerce osiągają w tym czasie nawet 50% swoich rocznych obrotów. To dobrze obrazuje skalę zadania przed jakim stają pod koniec roku zarówno one, jak i ich podwykonawcy, przede wszystkim firmy kurierskie. Bez odpowiedniej logistyki i pewności działania centrów dystrybucji realizacja na czas olbrzymiej liczby zamówień nie byłaby możliwa – mówi Paweł Bukowski, Kierownik Projektów w SPIE Building Solutions, firmie zajmującej się w Polsce m.in. obsługą techniczną (FM) obiektów logistycznych o łącznej powierzchni 4,35 mln m2.
W e-commerce problemy nie tylko z IT
Eksperci SPIE Building Solutions przypominają, że często negatywny wpływ na zdolność realizacji przyjętych zleceń ma w e-commerce nie tylko IT (np. stabilność platformy sprzedażowej), lecz również stosunkowo standardowe sytuacje związane funkcjonowaniem infrastruktury technicznej budynku.
To przede wszystkim:
- zwiększone natężenie ruchu na terenie całego parku logistycznego,
- chwilowy zanik lub trwały brak energii elektrycznej, skutkujący brakiem dostępu do platform internetowych i brakiem możliwości wydania towaru,
- brak części zamiennych do bram, prowadzący do opóźnień w dostawach towaru,
- większe zapotrzebowanie na pracowników, związane z koniecznością z wprowadzeniem dodatkowych zmian.
- W branży e-commerce procesy planuje się co do sekundy, tu nie ma miejsca na przestoje. Dlatego każdy detal w obiekcie musi być sprawny, bo pozornie niewielka awaria potrafi sparaliżować pracę parku i doprowadzić do strat finansowych i wizerunkowych. W branży znane są sytuacje, gdy pozornie niegroźne uderzenie pioruna uruchomiło system przeciwpożarowy a w konsekwencji zainicjowana została procedura ewakuacji. Fałszywy alarm może znacząco zaburzyć dystrybucję wysyłek – opowiada Paweł Bukowski.
Największe firmy z sektora e-commerce starają się więc dmuchać na zimne. Z reguły nie przeprowadzają dodatkowych kontroli technicznych systemów w obiekcie. Utrzymują natomiast w pełnej, całodobowej gotowości 2-3-osobowe zespoły specjalistów, którzy są w stanie zareagować na awarię w ciągu kilku minut.
Jak nie zakorkować parku TIR-ami?
Jednym z podstawowych wyzwań branży e-commerce pod koniec roku, gdy liczba zamówień gwałtownie rośnie, jest logistyka pojazdów na terenie centrum dystrybucji. Co zrobić, aby nie „zakorkować” obiektu? Poniżej kilka przykładów.
- W najnowocześniejszych, w pełni zautomatyzowanych obiektach z pomocą przychodzi technologia RFID. Dzięki niej możliwe jest zdalne identyfikowanie rejestracji, nawigowanie samochodów do wydzielonych sektorów po towar i kierowanie ich do wyjazdu. Cały proces odbywa się bez udziału człowieka.
- Gdy zaawansowane systemy nie są dostępne, konieczna może okazać się reorganizacja ruchu, np. ruch TIR-ów w niektórych częściach parku odbywa się wyłącznie po godz. 16, gdy obłożenie obiektu jest mniejsze.
- Jeżeli jest to możliwe, uruchamianie dodatkowych wjazdów na teren Parku Logistycznego bądź reorganizacja ruchu – wjazd tylko jedną bramą, wyjazd drugą.
Części zamienne na wszelki wypadek
Ruch w parku logistycznym często zostaje zakłócony przez niesprawne bramy. Dla wyspecjalizowanego serwisu ich naprawa nie stanowi dużego wyzwania. Problem polega na dostępie do części zamiennych.
- Czeka się na nie od 4 do 6 tygodni. Aby część obiektu nie była na tak długi czas wyłączona z użytkowania, konieczne jest zgromadzenie ewentualnie potrzebnych elementów z wyprzedzeniem. Na wszelki wypadek, zanim rozpocznie się „gorąca” końcówka roku. Rynkowa praktyka pokazuje, że nie wszystkie firmy działają tak zapobiegawczo – dodaje Paweł Bukowski ze SPIE Building Solutions.
Ważna jest również reakcja na brak prądu czy zanik energii. Nawet niegroźna sytuacja musi być szybko zdiagnozowana. W branży e-commerce zużycie prądu nie jest co prawda tak duże jak w przypadku firm produkcyjnych, ale i tak drobne zakłócenia w tym obszarze potrafią być bolesne dla biznesu.
Kontakt dla mediów
Daniel Trzaskoś