Zarobki Polaków rosną, ale nie zawsze pomaga to w spłacie zobowiązań
- Wynagrodzenie w Polsce stale rośnie. Kraków jako jedyne miasto może pochwalić się średnią, pięciocyfrową kwotą.
- W przypadku kilku województw widać korelację pomiędzy poziomem wynagrodzenia oraz wielkością zadłużenia. Na Dolnym Śląsku wysokie zarobki pomagają w zmniejszeniu długów, a w Świętokrzyskiem niskie dochody przekładają się na jedno z najwyższych średnich zadłużeń.
- Tej logice wymykają się jednak m.in. Mazowsze i Małopolska. Tu wysokie wynagrodzenia idą w parze z wysokimi długami.
Najlepiej płacą w Krakowie. Tam przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw w sierpniu wyniosło 10 071 zł. Nieco mniej zarabia się w Warszawie – 9 875 zł. Stolicy Małopolski powoli dorównuje także Gdańsk. Tu średnie zarobki wynoszą 9 780 zł. Takie dane podaje Główny Urząd Statystyczny (GUS). Analizując województwa (dane za sierpień) najwięcej w sektorze przedsiębiorstw zarabia się brutto w województwach mazowieckim (9 446 zł), dolnośląskim (8 649 zł) i małopolskim (8 465 zł). Na drugim biegunie są województwa warmińsko-mazurskie (6 888 zł) i podkarpackie (6 943 zł).
Dobrze zarabiają, więc nie mają długów? Nie do końca.
Czy wynagrodzenie wpływa na średnie zadłużenie w tych województwach? Nie we wszystkich województwach korelacja jest jednoznaczna. Z danych ERIF BIG wynika, że średnia wartość jednego zaległego zobowiązania na osobę w woj. dolnośląskim (czyli z czołówki wynagrodzeń) jest najniższe w kraju – 8 618 zł i jest niższe niż średnie miesięczne zarobki. Najwyższe zarobki na Mazowszu nie do końca jednak pomagają w spłacie długów, bo te są tu prawie najwyższe w kraju i znacząco wyższe niż średnie miesięczne wynagrodzenie (2. miejsce pod względem średniej wartości jednego zobowiązania konsumentów, średnio 11 379 zł). Podobnie w Małopolsce - pomimo wysokich wynagrodzeń długi też są wysokie (10 843 zł). Zaległe zobowiązania podobne do Małopolan mają mieszkańcy woj. warmińsko-mazurskiego (10 687 zł), a oni zarabiają najmniej. Podobnie wysokie średnie zadłużenie jest na Podkarpaciu. Najbardziej niskie zarobki wydają się wpływać na poziom długów w Świętokrzyskim. To województwo jest 12. pod względem przychodów i 4. Jeśli chodzi o wysokość długów. Tutaj średnia wartość jednego zobowiązania (11 222 zł) jest prawie dwukrotnie wyższa niż przeciętne wynagrodzenie.
Analizując wyłącznie relację zarobki-dług w najgorszej sytuacji są mieszkańcy woj. lubelskiego. Tam jest najwyższa średnia wartość jednego zobowiązania. To aż 11 784 zł na osobę, znacznie więcej niż wynagrodzenie – 7 071 zł.
Rosną wynagrodzenia, ale długi także się zwiększają.
Średnie wynagrodzenie dla całego kraju wynosiło w sierpniu tego roku wg GUS 8 141 zł brutto. To o 10,3 proc. więcej niż przed rokiem (wrzesień 2023 r. 7 380 zł). Kilkunastoprocentowe zwiększenie zarobków nie tylko może wpłynąć na poprawę warunków życia, ale też na pozbycie się zaległych zobowiązań, a te także się zwiększają. Na koniec 2023 roku wartość niezapłaconych zobowiązań wynosiła 31,6 mld zł, jak wynika z danych ERIF BIG. Dla porównania rok wcześniej było to 28,6 mld zł.
- Oczywiście mało kto jest w stanie całą podwyżkę przeznaczyć na spłatę zobowiązań. Jeśli jednak mamy długi, ważne jest, aby wydatki na ich regulowanie uwzględniać w rosnącym budżecie. Na szczęście jest wiele możliwości rozkładania zobowiązań na raty dopasowane do wysokości wynagrodzenia, niezależnie od tego czy jest ono wysokie czy nie. Z pewnością jednak rosnące średnie zarobki mogą w przyszłości ułatwiać zadłużonym pozbywania się zaległych zobowiązań i wymazywania swojego nazwiska z list dłużników – mówi Marcin Czugan, prezes Związku Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce.
Przyszły rok również daje nadzieję na dalszy wzrost wynagrodzeń. Od 2025 r. płaca minimalna ma wynieść 4666 zł, więc o 366 zł (8,5 proc.) więcej niż ta obowiązująca w lipcu 2024 r.
Kontakt dla mediów
Kinga Chodacka-Seruga